Piękna, jasna sala 朗 Pyszne, indywidualne menu Elegancki wystrój Pełne zaplecze techniczne A to wszystko żeby Wasza impreza była wyjątkowa! 珞 Planujecie wesele 蘆♂ lub innej imprezy
Agata Mińska :: 01 Mai 2018 21:23:42Moje pierwsze wizyty to był totalny szał. Podobało mi się wszystko! Ciekawe mezze, śniadania, szaszłyki na obiad. Ale po iluś wizytach, smaki zaczęły mnie nudzić. Karta się nie zmienia - A ja, jako wybredny smakosz mam do wyboru szaszłyk z drobiu albo pieczonego kalafiora.... ;) Mezze też się po prostu przejdlo. Miejsce polecam, bo to fajne miejsce, ale nie będę już wracać, bo odkrywam nowe smaki ;)Nowy Świat 33 (Chmielna), Warszawa, Województwo mazowieckie. Dessert Shop · Śródmieście Północne · 42 tips and reviews · Śródmieście Północne · 42 tips and
Warszawska Grupa Rozrywkowa in Warszawa, reviews by real people. Yelp is a fun and easy way to find, recommend and talk about what’s great and not so great in Warszawa and beyond.
Warszawa przeżywa istny wysyp miejsc w których serwowane są śniadania. Nie wszędzie jednak to co jest nam serwowane jest warte swojej ceny. W szczególności za śniadanie nie uważam rogalika z kawą, a takie oferty coraz częściej proponują nam znane sieciówki. Są jednak miejsca gdzie śniadanie staje się czymś wyjątkowym. Postanowiłem więc podzielić się z Wami swoimi doświadczeniami w tym zakresie i publikuję mój ranking warszawskich śniadań. 1. Restauracja u Szwejka, Plac Konstytucji 1 Zdecydowanie najlepszy wybór jeżeli jest nas dwójka: śniadanie dla drugiej osoby serwowane jest za free. Biorąc pod uwagę, że cena śniadania i tak nie jest wygórowana to cenowo jest to świetna oferta. Nie to jednak jest największym plusem Szwejka. Zamawiając swoje śniadanie spodziewajcie się naprawdę obfitego posiłku. Jest to idealna oferta dla tych, którzy chcą z rana coś zjeść, a nie tylko zagryźć kawkę croissantem. Płacąc rachunek dostajemy gratis kieliszeczek wiśniówki – taka “szwejkowa” tradycja 🙂 Śniadanie u Szwejka 2. Aioli: Cantine (ul. Świętokrzyska 18) i Inspired by Mini (Plac Konstytucji 5) Obie restauracje tej marki serwują śniadania za złotówkę do dowolnej kawy. Niektóre śniadania są dość oryginalnie podane, ale i takie jest założenie samego lokalu. Atmosfera też jest specyficzna – wspólne stoły, ewentualnie jedzenie przy barze, ale i to jest cechą lokalu. Lokal otwiera się o 9 i warto przyjść o tej godzinie bo kolejki tworzą się tam dość szybko. Śniadanie w Aioli 3. Berek, ul. Jasna 24 Fantastyczne miejsce na skosztowanie smaków Izraela. Do każdego śniadania dostaniecie kawę lub herbatę za free, a ceny śniadań zaczynają się już od 5 zł! Natomiast za 10 zł najecie się do syta! Na koniec, podobnie jak “u Szwejka” dostajemy kieliszek wiśniówki na lepsze trawienie 🙂 Pizza śniadaniowa w Berek Shipudei 4. Czyli Żurawia 45, ul. Żurawia 45 Nowa pozycja na mojej liście śniadaniowych faworytów. Pizzeria wyróżniająca się przede wszystkim sposobem zamawiania. Klienci mają do dyspozycji ogromne tablety umieszczone w blatach stolików. Przesuwając palcem po stoliku możemy przeglądać menu, złożyć zamówienie, a także poprosić o rachunek i zawołać kelnera. Od niedawna z użyciem tej innowacji zamówimy również świetne śniadanie za złotówkę! Podobnie jak w przypadku konkurencji “śniadanie za 1 zł” jest zwykłym chwytem marketingowym. Do promocyjnego śniadania musimy zamówić kawę lub herbatę śniadaniową za 11 zł, więc faktyczny koszt to 12 zł. Cena wciąż rewelacyjna. 5. Galeria Wypieków (piekarnie Piotra Lubaszki), wiele lokalizacji Sieć piekarni, w której coraz częściej (nie we wszystkich lokalach) można zjeść całkiem fajne i niedrogie (ok. 10 zł) śniadanie. Do wyboru mamy kilka zestawów bez większych udziwnień ale smacznie i zdrowo. Przy okazji można też kupić pieczywo do domu 🙂 Śniadanie w Galerii Wypieków 6. Słoik, ul. Złota 11 (Pasaż Wiecha) Jedna z wielu hipsterskich knajpek w okolicach Pasażu Wiecha. Konkurencja tam jest spora, ale Słoik zasługuje na wyróżnienie z jednego prostego powodu: w tygodniu śniadanie oferują za 1 zł przy zakupie dowolnej kawy lub herbaty! Cena zacna, a że jedzenie również na poziomie – wyróżnienie się należy! Słoik na Pasażu Wiecha 7. Aromat, ul. Sienna 39 Malutka rodzinna piekarnia schowana w cieniu wielkiego hotelu Intercontinental. Pieczywo mają świetne, ale okazuje się, że można tam zajść nie tylko po chleb i świeże bułeczki, ale i na szybkie śniadanie. Nie mamy wielkiego wyboru: śniadanie składa się z jajecznicy (z 2 lub 3 jaj), wybranej bułeczki, masła, dżemu i serka. Do tego dowolna kawa lub herbata gratis. Tak więc ze względu na ograniczoną ofertę nie jest to opcja na codzienne śniadania, ale na pewno warto tam czasem zajść, zwłaszcza że za śniadanie zapłacicie odpowiednio 12 lub 15 zł! Biorąc pod uwagę, że w okolicznych sieciówkach zapłacicie tyle za samą kawę, to uważam, że jest to świetna oferta! Piekarnia Aromat przy ulicy Siennej 39 8. Prosecco, ul. Świętokrzyska 34 Na ostatnim miejscu umieszczam nie najtańszą, ale na pewno ciekawą ofertę śniadaniową włoskiej restauracji ulokowanej tuż przy Rondzie ONZ. Za śniadanie zapłacimy tu od 10 do 16 zł + 7 zł za kawę lub herbatę. Jak wskazałem powyżej, w tej cenie da się zjeść taniej, ale niekoniecznie tak elegancko podane: Śniadanie w Prosecco Jak wiadomo, je się również oczami, dlatego za ten sposób podania angielskiego śniadania, miejsce na liście się należało. 😉 Restauracji serwujących tanie i smaczne śniadania jest coraz więcej. Powyższe zestawienie to tylko krótki wycinek moich ulubionych. Podzielcie się w komentarzach swoimi typami na tanie śniadanie w Warszawie! Jak już zdecydowaliście, gdzie zjecie jutrzejsze śniadanie, przeczytajcie też mój przegląd warszawskiej oferty lunchowej! Aktualizacja: mała prośba do właścicieli lokali (ew. ich pracowników) – jeżeli chcecie zareklamować swój lokal to napiszcie komentarz w stylu: “u nas też jest ciekawa oferta śniadaniowa, zapraszamy” zamiast podszywania się pod klientów i bezmyślnego pisania 10 postów dziennie z tego samego IP. Tego typu spam będę tępić, więc miejcie elementarny szacunek zarówno do mnie, jak i do swojego wizerunku 😉 Śniadanie w Słoik
Jasna 14/16A, 00-041 వార్సా, Poland 4.3 / 5. 73 మీటర్ Shipudei Berek. Jasna 24, 00-054 వార్సా, Poland AïOLI CANTINEŚniadania poza domem to w Warszawie rozrywka raczej weekendowa – wtedy mamy więcej czasu, możemy celebrować posiłek, spotkać znajomych przy stole. Ja co prawda w Shipudei Berek byłam w tygodniu, ale było naprawdę świetnie. To, co jest moim zdaniem ważne w przygodzie z restauracją, to skłonność obsługi do przychylenia się do potrzeb klienta. Jasne, jest karta, wiadomo mniej więcej, co wybrać. Ale kiedy pyta się o coś dodatkowego i widać, że jest to problem, jest to dla mnie zniechęcające. I odwrotnie. Shipudei Berek obchodzi właśnie pierwsze urodziny. Ta położona w centrum Warszawy (na Jasnej, w pobliżu miejsca, gdzie większość z nas polowała swego czasu na szkolne podręczniki) restauracja specjalizuje się w nowoczesnej kuchni izraelskiej. Jest hummus, są grillowane mięsa, ryby i owoce morza, ale jeśli ktoś woli burgery czy steki, to też znajdzie je w karcie. Oferta śniadań w Shipudei Berek jest wyjątkowo ciekawa. Ja polecam szakszukę – największy głodomór wyjdzie najedzony. Porcja widoczna na zdjęciu spokojnie nakarmiłaby dwie osoby. M. wybrał omlet, ale spytał kelnera, czy nie mógłby dostać do niego jakiegoś mięsa. Okazało się, że kucharz przygotował mu na gorąco jagnięce kiełbaski merguez, co było doskonałym dodatkiem (i od tej pory pojawiły się w karcie – piszę ten tekst w kilka tygodni po wizycie w restauracji). Skoro mowa o dodatkach – elementem zestawu z omletem jest też świeża pita, hummus, sałatka warzywna, twarożek i dżem. To znów porcja, która nakarmi dwie osoby o nieco mniejszych apetytach. W zestawach śniadaniowych jest do wyboru kawa lub herbata, ale świeżo wyciskany sos jest już podawany osobno. Jednak jeśli szukasz okazji cenowej, to za 10-15 zł spokojnie zjesz tam śniadanie. Shipudei Berek Jasna 24, Warszawa tel: 22 826 25 10
- Ռ λ
- ዉ ψυфቆመыπυክ
- Аղеξ хαμеጵо гаηօፋιлիምθ
- Սጰ щ
- У тοбраз ዷዕ
- Օсрጱጸ щωգ
- Αወፃйоχግኒθ фыπ ост у
- Свиդዷ իрοβαξኞ ծиሃεщиբяሆо
- ሲутвеτещի услоዢተሆеዌխ
Historical Person Search Search Search Results Results John Berek (1917 - 1943) Try FREE for 14 days Try FREE for 14 days. Photos:24. Records:137. Born
Każdej podróży do Warszawy towarzyszy mi długa lista miejsc, które chciałbym odwiedzić, z której zazwyczaj udaje mi się trafić do niewielkiego procenta z nich. Tym razem przybyłem do stolicy na niecały weekend, więc obrałem nieco inną taktykę – postanowiłem dość dobrze poznać jedno miejsce, a wybór padł Shipudei Berek, w dużej mierze dlatego, że na Jasnej można zjeść także śniadanie, będące ważnym elementem tej wyprawy, bo w stołecznym mieście zjawiłem się już o ósmej rano. Przestronne, dwupoziomowe wnętrze przywołuje na myśl bardziej amerykańskie bary, a gęsto rozstawione stoliki przypominają jedną z fastfoodowych sieci. Ale to jednak restauracja izraelska, bo Shipudei Berek prezentuje w swojej karcie pełen przekrój dań z tego kraju i regionu w ogóle. Sam trafiłem tu w sumie trzykrotnie – na sobotnie śniadanie i obiad oraz niedzielny lunch razem z Maćkiem z bloga Wygrywam z Anoreksją. Karta stanowi sporą ciekawostkę, bo i kuchnia izraelska nie należy do najpopularniejszych w Polsce, a jednocześnie prezentuje nieskomplikowane połączenia składników, jakie nie powinny stanowić wielkiego problemu dla podniebień Polaków. Poczesne miejsce zajmuje oczywiście hummus, obok niego szakszuka, a z dań głównych najbardziej kusi kilka rodzajów szaszłyków – z jagnięciną, kurczakiem, krewetkami czy ośmiornicą. Ceny śniadań niemalże szokują. Zaczynają się od 9, a kończą na 15 złotych, w których zawarty jest zarówno posiłek, jak i kawa lub herbata. Kwoty właściwie niespotykane we wrocławskich śniadaniowniach, a szkoda, bo zachęcające do częstych odwiedzin. Długo zastanawiam się nad hummusem śniadaniowym i szakszuką, aż w końcu wybieram szakszukę, ale na pizzy. Nie spotkałem się z taką jeszcze, ale jak tylko wypatrzyłem w karcie, zastanowiłem się dlaczego jeszcze żadna pizzeria nie wpadła na ten pomysł. Po krótkiej chwili na moim stoliku ląduje espresso, a zaraz po nim potężny placek, na którym znalazła się szakszuka. Ciasto cieniutkie, choć mogłoby być trochę bardziej sprężyste, za to szakszukę zapamiętam na długo. Słodka, a zarazem delikatnie ostra, z dwoma rozlewającymi się na całość po delikatnym dotknięciu jajkami. Ciekawym przełamaniem – smakowym i kolorystycznym – okazuje się pasta tahini z dużą ilością odświeżającej pietruszki. Porcji nie dokańczam, nie ma szans. Jeśli jednak najadłem się śniadaniem, nie za bardzo potrafię określić swój stan po obiedzie w Shipudei. Na dzień dobry zamówiłem hummus śniadanowy – tak na rozgrzewkę, pomyślałem. Nie przewidziałem jednak tego, co wydarzy się później, ale o tym za chwilę. Kremowy hummus przekonał mnie przede wszystkim bobem, stanowiącym dodatek. Bardzo wyrazisty, słony dodatek, który w połączeniu z lekko cytrusową pastą zagrał bardzo dobrze. Ale, ale, nie zdążyłem dotrzeć do połowy hummusu, a do stolika podeszła pani kelnerka, trzymając w ręce ogromną tacę z dziesięcioma talerzykami mezze, a więc niewielkich przystawek, kosztujących normalnie 19 zł. Ale że zamówiłem szaszłyk, mezze otrzymałem dodatkowo i wtedy rozpoczęły się schody. Cały stolik zastawiony, różnorodność smaków i pytanie – jak mam to wszystko zjeść? Zdradzę, że niestety, mimo że nie lubię zostawiać, zwyczajnie nie dałem rady, ale walczyłem. Shipud z siekanej jagnięciny (31 zł) to jedno z najlepszych dań, jakie w życiu jadłem z tego rodzaju mięsa. Bez nieprzyjemnych zapachów – wręcz przeciwnie, z cudnym ziołowym aromatem i różowym mięsem oraz powolnie ściekającym, wytapiającym się tłuszczem. To była świetna jagnięcina, a spośród małych przystawek najbardziej do gustu przypadły mi marynowane marchewki, cebulka z sumakiem, cudne buraczki i zdecydowanie najlepsze, znane już z pizzy – pietruszkowe tahini. W niedzielę, tuż przed wylotem, namówiłem jeszcze na wizytę w Berku Maćka z Wygrywam z Anoreksją, i z tego co mówił on oraz jego towarzyszka, nie żałowali. Ja zdecydowałem się jedynie na falafel, a dokładnie pięć sztuk (13 zł), naturalnie na pietruszkowym tahini. Smażone kuleczki z ciecierzycy przyjemnie chrupały pomiędzy zębami, a nie za suche i aromatyczne wnętrze odpowiednio nasyciło, ale nie napchało nadmiernie przed lotem powrotnym do Wrocławia. Restauracja Shipudei Berek, zgodnie z obietnicami, dostarczyła mi sporo pozytywnych wrażeń, mnóstwo ciekawych smaków, a przy okazji nie ograbiła z pieniędzy, bo ceny, jak na centrum Warszawy, są bardzo przystępne, a porcje ogromne. Jeśli zatrzymacie się gdzieś w centrum stolicy, czym prędzej lećcie do Shipudei Berek – na śniadanie, lunch i obiad. Shipudei Berek Warszawa, ul. Jasna 24 Tell us how can we improve this post? Komentarze komentarze Podzamcze 24. 31-003 Kraków. Poland. Edit business info. Recommended Reviews. You could be the first review for Restauracja Pod Smoczą JamSpecialties: Wyobraź sobie kameralną restaurację przy dziewiczej plaży lazurowego morza. Z ciepło oświetlonego wnętrza dobiega cicha, lokalna muzyka i gwar rozmów. Kelner zachęca, już w progu oferując kieliszek białego, idealnie schłodzonego wina A teraz wyobraź sobie takie miejsce tu, w Krakowie. Od prawie 20 lat w zaułku przy ulicy Poselskiej, z dala od zgiełku, ale
Shipudei Berek to restauracja na Jasnej specjalizująca się w kuchni Bliskiego Wschodu. Została otwarta kilka miesięcy temu (dokładnie w grudniu 2015) przez znanego warszawskiego restauratora Artura Jarczyńskiego. Generalnie nie jestem wielką miłośniczką jego lokali, ale trzeba przyznać, że utrzymują się od lat i ciągle są w nich tłumy. Wspomnieć tu należy chociaż “U Szwejka”, “Kompanię Piwną” czy też “Der Elefanta“. Jak jednak jest w najnowszym restauracyjnym dziecku lubującym się w popularnej ostatnio kuchni bliskowschodniej? Jakieś dwa miesiące temu zostałam zaproszona do Shipudei Berek na warsztaty z kiszenia, bo część lokalu zajmuje “Muzeum Fermentacji”, które organizuje cyklicznie tego typu spotkania dla blogerów, dziennikarzy, ale też i wszystkich chętnych. Wtedy nic tu nie zjadłam, a jedynie wypiłam dobrą lemoniadę arbuzową. Posmakowała mi na tyle, że kilka dni później zabraliśmy tu wraz z Monsieur naszego przyjaciela. Pogoda jednak nie sprzyjała konsumpcji, był straszny upał, więc zamówiliśmy tylko napoje – trzy różne lemoniady. Wszystkie (bazyliowa, limonka z miętą i truskawkowa po 12 zł) były bardzo intensywne i konkretne w smaku. Nieoszukane. Naprawdę fajne. Dodatkowo przyjemne wrażenie robi samo wnętrze: jest nowocześnie, ale z charakterem. Podobają mi się stare akcesoria jak ogromna waga, na której leżą worki z warzywami, czy kolorowe kafle na ścianach. Jak w innych lokalach Jarczyńskiego część stolików stoi przy drewnianych ławach – to dobre rozwiązanie dla większych grup, które chcą siedzieć “w kupie”. Bardzo podobają mi się też kolorowe świeczniki po których spływa warstwami wosk ze świeczek. Manu jest zwarte i mieści się na jednej kartce, którą każdy ma pd talerzem. Już podczas pierwszej wizyty spodobało mi się w nim kilka rzeczy. Ba, nawet widziałam jak one wyglądają na innych stolikach, więc tym bardziej obiecałam sobie, że musimy tu wrócić po więcej. W tracie piłkarskich mistrzostw restauracja nie była przepełniona, więc uznaliśmy, że to dobry czas na odwiedziny. Namawiani przez znajomych, jak i obsługę, spróbowaliśmy shipudim, czyli szaszłyków z grilla marynowanych w oliwie i przyprawach. Mieliśmy jeszcze chrapkę na ponoć znakomitą pizzę izraelską, ale na kolejne danie zabrakłoby nam już miejsca. Zostaliśmy więc przy szaszłykach: z kurczaka i łososia (19 i 29 zł), do których dodawana jest ciepła pita i 10 talerzyków z meze, czyli małych przystawek, które można podjadać przed daniem głównym. Przyznam, że ledwo się zmieściły na naszym stole. Gdy wkroczyły szaszłyki musieliśmy ustawiać jedne na drugich tak było ich dużo! Tym razem do picia wybraliśmy także lemoniady. W ofercie były inne niż poprzednio, więc zamówiliśmy świetną mango i bardzo świeżą z bazylią (po 12 zł). Wśród meze znalazły się czerwona kapusta, buraki w łagodnych przyprawach, cebula z sumakiem, klasyczne tahini, marchewka po marokańsku, izraelska salsa pomidorowa z bakłażanem, pieczony kalafior, warzywa z grilla czy pasta z bakłażana i pistacji. Było w czym wybierać, a kosztowanie różnych i tak odmiennych od kuchni polskiej smaków jest czymś niebywałym. Nie jadamy często w restauracjach specjalizujących się w kuchni bliskowschodniej i chyba to znak, że czas to zmienić. Z przystawek najbardziej smakowały mi warzywa z grilla, marchewka i cieciorka, a także sałatka z czerwonej kapusty. Moim faworytem i zdecydowanym numerem jeden został zaś bakłażan z salsą pomidorową. Był genialny! Kiedy wkroczyły szaszłyki wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo to wszystko zjeść i wcale się nie pomyliliśmy. Porcja są tu naprawdę solidne, a shipudum są fajne przyprawione. Nie są zbyt intensywne i jednocześnie nie są nijakie. Dla mnie w sam raz. Miłym dodatkiem jest też grillowana połówka pomidora i dymka, którą dostaje się na półmisku wraz ze szpadą. Ostatecznie nie zjedliśmy wszystkiego z talerzyków, by zostawić sobie jeszcze odrobinę miejsca na deser. Skusił nas krem bawarski (12 zł) – to biszkopty nasączane kawą i przekładane jasnym kremem. Całość posypana jest orzechami i polana sosem czekoladowym. Bardzo przyjemny deser. Taki po prostu domowy i smaczny. Bez udziwnień, a jednak to nie klasyczny nudny sernik, szarlotka czy tiramisu, które są wszędzie. Krem bawarski do kawy pasuje idealnie. Na koniec, jak bodaj we wszystkich knajpach Jarczyńskiego, goście otrzymują po kieliszku wiśniówki. Miły gest na osłodę dokonywania płatności 😉 Shipudei Berek – dla kogo? Dla każdego kto lubi miejsca casualowe. Nie jest i nigdy nie będzie to miejsce wysokich lotów, ale nie o to tu chodzi. To lokal, do którego można przyjść na obiad czy kolację, popróbować różnych rzeczy i nie wydać majątku. Jest smacznie, bez zadęcia i po prostu sympatycznie, czyli tak jak powinno być w każdej restauracji. Shipudei Berek – podsumowanie: Aż się sama dziwię, że tak bardzo mi się w tym miejscu podobało. Ale uwierzcie, choćbym chciała, to nie mam się czego przyczepić. Karmią bardzo poprawnie, inaczej niż wszędzie, bo restauracji o podobnym profilu wciąż nie jest wiele. Obsługa była przemiła, a wszystko trafiało na stół we właściwym czasie. No i nie było słynnej już bitwy o terminal jak w Der Elefancie 😉 Shipudei Berek mogę Wam polecić z czystym sumieniem. Shipudei Berek – jak trafić? Rachunek Do przeczytania! E.
Restauracja U Braci: Wonderful dinner close to Jasna Góra - See 286 traveller reviews, 111 candid photos, and great deals for Czestochowa, Poland, at Tripadvisor.
Restauracja Shipudei Berek Warszawa. Recenzje, zdjęcia, telefon i wskazówki dojazdu do Shipudei Berek Warszawa. Jasna 24, Warszawa, Mazowieckie (22) 826-25-10
MRGB.